Zamrażamy żywność, ceny, wydatki i… zmarszczki! Rewolucyjna metoda anti-aging

zamrażanie zmarszczekWalka o wieczną młodość trwa. Naukowcy z dziedziny medycyny estetycznej nie ustają w poszukiwaniu coraz to nowych metod usuwania oznak upływającego czasu, metod coraz lepszych i bezpieczniejszych. Do tej pory najskuteczniejszym sposobem walki ze zmarszczkami wydawał się być botoks. Wstrzykiwanie tej substancji stało się niezmiernie popularne tak wśród gwiazd i celebrytów, jak i setek zwykłych klientów gabinetów kosmetycznych. Jednak nie ma co się oszukiwać, botoks nie jest substancją obojętną dla organizmu. Jad kiełbasiany, bo tym właśnie jest botoks, połknięty działa jak silna trucizna. Czy warto wstrzykiwać sobie coś, co po połknięciu mogłoby zabić? Przełomowe może okazać się nowe odkrycie naukowców, polegające na pozbywaniu się zmarszczek poprzez ich czasowe „wymazanie”, do którego dochodzi w wyniku zamrożenia nerwów.

Ta nowa metoda opracowana została w USA i czeka na aprobatę tamtejszej Agencji ds. Żywności i Leków (US Food and Drug Administration). Póki co, wciąż trwają badania kliniczne, a eksperci zapewniają, że ich wyniki są bardzo obiecujące.

Jak zatem działa krioneuromodulacja? Otóż jej efekty podobne są do tych osiąganych po ostrzyknięciu botoksem, jednak nie zachodzi konieczność użycia niebezpiecznej toksyny (warto nadmienić, że wciąż pojawiają się nowe doniesienia o skutkach ubocznych stosowania jadu kiełbasianego w medycynie estetycznej). Zabieg trwa kilkanaście minut i przeprowadzany jest w warunkach znieczulenia miejscowego. Za pomocą malutkich igieł, zwanych „kriopróþbkami”, lekarze dostarczają do nerwów czołowych strumień zimnego powietrza. Zimno zamraża nerw i przerwany zostaje sygnał nerwowy. W efekcie dochodzi do rozluźnienia nerwu (odwrotnie niż przy stosowaniu botoksu, który działa paraliżująco) i wygładzenia zmarszczek. Ubocznymi efektami jest ból głowy i zaczerwienienie skóry, czyli podobnie jak po wstrzyknięciu toksyny botulinowej. Efekty widoczne są od razu, a nie po kilku dniach, jak ma to miejscu w przypadku aplikacji botoksu. Warto zaznaczyć, że nerwy nie ulegają trwałemu uszkodzeniu.

A jak jest z trwałością efektów tego zabiegu? Co prawda nerwy szybko odzyskują normalną temperaturę, jednak dzięki zastosowaniu mrożenia ich funkcjonowanie jest czasowo modyfikowane. Rezultaty nie są supertrwałe, lecz śmiało można je porównać z tymi osiąganymi przy aplikacji botoksu, która też musi być powtarzana co 3-4 miesiące.

Czy zatem mrożenie całkowicie wyprze botoks? Póki co, wciąż trwają badania i tak naprawdę nie są znane realne efekty oraz ewentualne skutki uboczne. Ponadto do tej pory opracowano technikę zamrażania tylko zmarszczek na czole. Jeśli jednak metoda ta zostanie rozwinięta i zyska przychylną opinię FDA, można się spodziewać, że chętnych nie braknie. W końcu nie wszyscy potrafią zaakceptować wstrzykiwanie toksyn do własnego organizmu i bezbotoksowa alternatywa może wzbudzić ich ogromne zainteresowanie.